W każdy poniedziałek mam okazję odwiedzić kilka fajnych ciucholandów. Zawsze coś ciekawego trafia w moje ręce. Aktualnie kilka ciuszków czeka na swoje nowe wcielenie. Przeróbki ubrań z sh są o tyle praktyczne, że w przypadku "ups, nie wyszło!", tracimy tylko złotówkę. Ale na ogół coś wychodzi.
Kiedy zobaczyłam ten sweter na wieszaku pomyślałam - piękne, pastelowe kolory, wygodny fason i cudownie mięciutka dzianina. Za paskami nie przepadam, ale było więcej "za" niż "przeciw", a czasem trzeba się przełamać ;). Zainwestowałam złotówkę i w domu przystąpiłam do zmniejszania tego cuda w rozmiarze 50.
Plan bardzo prosty - wywracamy sweterek na lewą stronę. Nakładamy na niego ciuszek w pożądanym rozmiarze i odcinamy nadmiar materiału po bokach. Następnie zszywamy i gotowe!
Na zdjęciu poniżej moje największe kocisko - Mucek.
A już następnym razem kompletny strój mojego autorstwa. Tym razem czerń i trochę złota.
Miłej niedzieli!
No bardzo fajny :) Ach te secondhandy, też bardzo lubię. :) Tylko denerwuję się, jak jest bardzo fajny sweter, ale wielki, a tam na wagę... i połowę potem odcinam i wyrzucam. :/
OdpowiedzUsuńświęta prawda uczenie się szyć i przerabianie ciuszków za złotówkę to prawdziwy dar dla nas szyjących od ciucholandów i masz racje jak coś nie wyjdzie to do kosza xD
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten sweter zdecydowanie po przeróbce :)
Ps. ładny kotek psotek :)