Witajcie!
Dziś kolejna przeróbka, tym razem pod nożyczki poszła czarna spódnica, którą moja Mama bezlitośnie chciała wywalić do śmieci. Co za marnotrawstwo!!!
Długa, dzianinowa, z godetami, rozmiar 44, który oznacza odpowiednią ilość materiału na kombinacje - coś naprawdę pięknego.
Może mała czarna? Proszę bardzo!
Może mała czarna? Proszę bardzo!
Tak wyglądało to na starcie...
Powstało coś takiego.
Następnie rozłożyłam spódnicę na czynniki pierwsze czyli przód i tył, wyprułam zamek i otrzymałam dwa kawałki materiału zaopatrzone w piękne godety, które aż się prosiły o rozkloszowaną mini.
Potem zostało już tylko odrysowanie formy od innej sukienki (bardzo nieprofesjonalnie, niezwykle skuteczne i szybkie;-)
Odrysowujemy mydełkiem
Tak wygląda przód...zostało już tylko zszycie tyłu z przodem i obszycie podkroju pach i dekoltu. Proste, prawda?
I stałam się właścicielką kolejnej małej czarnej, która pasuje na każdą okazję. Życie jest piękne i inspirujące!
A już w następnym poście o słoiczkach. Brzmi dziwnie? Będzie na pewno bardzo praktycznie.
I inspirująco. I zdrowo. I modnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz